Słowo do ofiarodawców misyjnych
Drodzy przyjaciele misji
serdecznie dziękuję każdej i każdemu z Was za wsparcie udzielone bernardyńskim misjonarzom. Niech dobry Bóg wynagrodzi Wam każdą modlitwę w intencji misji, każde Wasze dobre słowo i wszelką inną pomoc jakiej od Was my misjonarze doświadczamy.
Co można powiedzieć po 3 miesiącach pobytu na misji? Posiadająca nieco ponad 2 miliony ludności Botswana jest krajem o dwukrotnie większej powierzni niż Polska. Kościół Katolicki ma tutaj tylko 2 diecezje, więc ujmując rzecz bardzo ogólnie można powiedzieć, że jedna tutejsza diecezja jest powierzchniowo porównywalna z całym naszym krajem. Oczywiście realia funkcjonowania Kościoła znacznie odbiegają od tego co znamy w naszej ojczyźnie. O ile w Polsce mamy około 24 000 kapłanów (diecezjalnych i zakonnych) o tyle w diecezji, w której przebywam jest nas jedynie około 27 – to zestawienie dobrze pokazuje różnice proporcji.
Po blisko 2 latach diecezja Francistown, w której posługuję doczekała się nowego ordynariusza – został nim ks. Antony Rebello wywodzący się ze zgromadzenia Księży Werbistów. Wraz z kapłanami pełniącymi posługę w diecezji miałem możliwość uczestniczyć w Mszy świętej podczas, której wyświęcono nowego biskupa.
Połowa miejscowej ludności zarażona jest wirusem HIV. Jeśli dodać do tej sytuacji tutejszego społeczeństwa znaczne obszary biedy i bezrobocia, to otrzymujemy niewesoły obraz niezamożnego kraju, który w ostatnim czasie dodatkowo został dotknięty ekonomicznie ze względu na skutki światowej pandemii wirusa.
Ludzie, których tu spotkałem wprawdzie nie należą do finansowej elity, ale mają inny rodzaj bogactwa – jest nim ogromna życzliwość. Nie mają wiele, ale dzielą się tym co posiadają… Zawsze mają dla ciebie czas, a kiedy próbujesz posługiwać się ich językiem zawsze usłyszysz jakieś słowa zachęty i uznania, za to że starasz się nauczyć.
Nawet jeśli miejscowi ludzie nie mają warunków, żeby wesprzeć materialnie kapłana, swoim zachowaniem starają się pokazać swój szacunek jakim mnie darzą. Przedstawiciele lokalnej społeczności – starszyzna wraz ze swoim szefem na czele, zaprosiła księdza biskupa, miejscowego księdza proboszcza i mnie na tradycyjny posiłek w miejscu swych obrad. Ponieważ ludzie ci do swego grona nie dopuszczają osób przypadkowych, spożycie wraz z nimi takiego rytualnego dania było formą wyrażenia uznania wobec mojej osoby – zwłaszcza, że jestem tam gościem i to przebywającym w ich kraju od stosunkowo niedawna.
Do tej pory z Bożą pomocą udało mi się opanować tutejszy dialekt na tyle, żeby sprawować miejscowym ludziom Eucharystię w ich rodzimym języku. Posługę konfesjonału wciąż sprawuję jeszcze w języku angielskim. Analogicznie jest z głoszeniem homilii, które nadal jeszcze wymagają obecności tłumacza, ale do tak zaawansowanego posługiwania się językiem żeby interpretować Słowo Boże jeszcze bardzo długa droga.
Misjonarze, którzy posługują tutaj wiele lat powtórzyli mi starą anegdotę,
która jednocześnie jest radą dla każdego, kto dopiero rozpoczyna swoją misyjną pracę: „Pamiętaj, że misjonarz musi nauczyć się 3 rzeczy: Po pierwsze cierpliwości,
po drugie cierpliwości, po trzecie cierpliwości.”
Korzystając z tej rady staram się cieszyć z małych rzeczy. W ostatnim czasie miejscowy Kościół powiększył się o trzech nowych chrześcijan a ja byłem tym, któremu przypadł zaszczyt udzielenia sakramentu chrztu świętego – całkiem nieźle jak na początek. Również za takie małe szczęścia trzeba dziękować Bogu.
Drodzy dobry ludzie, jeszcze raz dziękuję Wam za pamięć, za pomoc i każde dobre słowo. Bardzo Was proszę o modlitwę w intecji pozytywnego załatwienia spraw urzędowych, bo od nich zależy przyszłość tego misyjnego projektu – obecnie wciąż zabiegam o pozwolenie na dłuższy pobyt w tym kraju.
Za wszystkich Was, którzy wspieracie mnie w jakikolwiek sposób staram się systematycznie sprawować Mszę świętą.
Niech Bóg Was błogosławi i niech Was strzeże +
o. Cyriak Budzisz
Botswana 9 listopada 2021 r.






